Archives 2021

Let’s Go Champ by Sicarios Koszalin

W sobotę odbył się turniej bokserski Let’s go champ! skierowany dla dzieci i młodzieży w hali Broniewskiego. W zawodach na dwóch ringach rozegrano łącznie 40 walk bokserskich oraz dwie walki pokazowe 4 latków.

fot. Jacek Imiołek

Przez blisko 4 godziny hala była wypełniona kibicami boksu oraz rodzinami zawodników. Indywidualne nagrody dla najlepszej zawodniczki otrzymała Zuzanna Kowalkowska (Skorpion Szczecin) oraz Xavier Rzeszut (Sporty Walki Piła). Najlepszą zawodniczką Klubu Bokserskiego Sicarios Koszalin została Olga Sicińska, a najlepszym zawodnikiem Patryk Bączkowski.

fot. Jacek Imiołek

Organizacja turnieju była możliwa dzięki firmom: DOMAR Tatów, Złomostal – skup katalizatorów, Royal Nieruchomości, NieNaŻarty Koszalin, MPS International – wiodący polski producent kosmetyków i opakowań, Wczasowa8.pl apartments, Lody GraboVskie, WELD TECHNOLOGY, pepsport.pl, DBX BUSHIDO, Diety od Brokuła, Grykon24.pl, zobacz.tv,

fot. Jacek Imiołek

 

Perła za silna dla Młynów

Bez punktów wracają do domu szczypiornistki Młynów Stoisław Koszalin. W meczu 3. serii PGNiG Superligi powalczyły na wyjeździe z zespołem MKS Perła Lublin, ale rywalki okazały się tym razem zbyt silne. Koszalinianki przegrały 18:23.

Chociaż niekwestionowanymi faworytkami spotkania były szczypiornistki Perły to na początku lepiej prezentowały się przyjezdne. Niezła obrona i skuteczny atak złożyły się na prowadzenie koszalińskiej drużyny 3:1 już w 5. minucie. Gospodynie, którym do tej pory zdarzyło się kilka błędów nie dały jednak o sobie zapomnieć. Odrobiły straty, a następnie objęły prowadzenie (7. min – 4:3). Zespoły dość długo toczyły wyrównaną walkę, ale w pewnym momencie lublinianki zaczęły szybko budować przewagę, przy czym koszaliniankom brakowało skuteczności (18. min – 10:6). Miejscowe konsekwentnie zwiększały prowadzenie. Do przerwy było 15:9.
Po zmianie stron boiska „Biało-zielone” wciąż nie mogły znaleźć sposobu na rywalki, w dodatku rzutu karnego nie wykorzystała Paula Mazurek. Jednak chwilowa niemoc wkrótce minęła i przyjezdnym udało się znacząco zmniejszyć różnicę (40. min – 18:15). Nie na długo, bo po chwili prym na parkiecie znów wiodły lublinianki. Silna obrona i trzy z rzędu skuteczne kontry zaowocowały ponownie pewniejszym prowadzeniem drużyny gospodyń (44. min – 21:15). Do końca rywalizacji w lubelskim „Globusie” koszaliniankom nie brakowało waleczności, ale wypracowana wcześniej przez rywalki przewaga okazała się zbyt duża, by wystarczyło czasu i sił na odrobienie strat. – Na początku graliśmy dobrze. Stosowaliśmy taktykę siedem na sześć zawodniczek w polu ściągając bramkarkę i to się udawało. Później zaczęliśmy coś zmieniać i popełnialiśmy błędy. Straciliśmy łatwe piłki, przez co wynik do przerwy stał się dla nas niekorzystny. Następnie odrabialiśmy straty i znów było nieźle. Drugą połowę wygraliśmy. Mimo przegranej, dostrzegam kilka pozytywnych rzeczy w tym spotkaniu. Widać, że jesteśmy już mocniejsi fizycznie niż na początku sezonu i wytrzymujemy tych sześćdziesiąt minut, mimo że nie możemy sobie pozwolić na wiele zmian. Mamy bardzo krótką ławkę i stąd to się bierze, że wynik jest taki, a nie inny – stwierdził Waldemar Szymański, trener Młynów Stoisław Koszalin.
W tym spotkaniu na parkiecie ponownie zabrakło Adrianny Nowickiej, która dochodzi do zdrowia po kontuzji. Tym razem nie zagrała też Anna Mączka – To była dla nas trudna decyzja, ale Ania zmaga się z bólem kolana, więc woleliśmy, żeby dzisiaj odpoczęła, by nie stracić jej na przykład po dzisiejszym meczu na kilka kolejnych tygodni. Damy jej jeszcze chwilę odpoczynku i liczymy na to, że pomoże drużynie w niedzielnej walce z zespołem z Jarosławia – mówił Waldemar Szymański.
Na początku drugiej połowy doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia z udziałem Emilii Kowalik. Zawodniczka Młynów Stoisław doznała bolesnego upadku, po czym opuściła plac gry z pomocą fizjoterapeuty Kamila Dudy i koleżanki z zespołu Hanny Rycharskiej. Na razie jej występ w kolejnym spotkaniu stoi pod znakiem zapytania.
Skład i bramki Młyny Stoisław Koszalin: Alexandra Ivanytsia, Natalia Filończuk – Gabriela Urbaniak 2, Paula Mazurek 1, Żaneta Lipok 2, Aleksandra Zaleśny 1, Gabriela Haric 3, Martyna Żukowska 3, Emilia Kowalik 2, Hanna Rycharska 3, Martyna Borysławska 1, Daria Somionka.
Skład i bramki MKS FunFloor Perła Lublin – Weronika Gawlik, Marina Razum – Oktawia Płomińska 5, Romana Roszak 5, Jaqueline Anastacio 4, Kinga Achruk 3, Julia Pietras 2, Daria Szynkaruk 2, Marta Gęga 1, Andrijana Tatar 1, Edyta Byzdra, Katarzyna Portasińska, Maria Szczepaniak, Julia Zagrajek, Dominika Więckowska.

 

Sobota dla gości w EBL

Hit Energa Basket Ligi dla Anwilu! Włocławianie pokonali na wyjeździe Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 79:66. 

Na początku spotkania kibice oglądali popisy Michaela Younga oraz Kavella Bigby-Williamsa, a to oznaczało wyrównaną rywalizację. Dopiero po późniejszej trójce Denzela Anderssona gospodarze uciekli na sześć punktów. Straty już po chwili znacznie zmniejszali Kyndall Dykes oraz Jonah Mathews – po trafieniu tego ostatniego Anwil zdobywał nawet przewagę. Trójka z połowy boiska Jamesa Florence’a oznaczała, że to gospodarze po 10 minutach prowadzili 20:19. Drugą kwartę zespół z Włocławka rozpoczął od małej serii 7:0 i znowu starał się uciec przeciwnikom. Dwie trójki Damiana Kuliga szybko zmieniały tę sytuację i mieliśmy remis! Mecz ciągle był niezwykle wyrównany, a każdy rzut miał spore znaczenie. Ostatecznie dzięki akcji 2+1 Luke’a Petraska pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 34:37.

Trójki Jamesa Bella na początku trzeciej kwarty pozwoliły zespołowi trenera Przemysława Frasunkiewicza uciec nawet na osiem punktów. Arged BM Stal długo nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi, ale późniejsze trójki Florence’a i Mantzarisa znacznie pomagały. Dykes i Mathews robili jednak swoje, a to oznaczało, że po 30 minutach było aż 48:57. Rzut z dystansu Treya Drechsela na początku kolejnej części meczu zbliżył ostrowian na cztery punkty. To Anwil był ciągle stroną z inicjatywą ofensywną, dlatego po kolejnych trafieniach Mathewsa i Dykesa ponownie miał aż 10 punktów przewagi. Tego ekipa trenera Igora Milicicia nie była już w stanie odrobić. Po serii 15:0 było nawet 76:58. Całe spotkanie zakończyło się ostatecznie wynikiem 79:66 dla Anwilu!

Najlepszym strzelcem gości był Kyndall Dykes z 19 punktami, 2 zbiórkami i 2 asystami. James Palmer rzucił 13 punktów dla gospodarzy.

Trefl Sopot mógł liczyć na dobrą formę Karola Gruszeckiego i pewnie pokonał na wyjeździe PGE Spójnię Stargard 94:82 w trzeciej kolejce Energa Basket Ligi.

W spotkanie lepiej weszli goście, którzy dzięki trafieniom Josha Sharmy oraz Yannicka Franke szybko zdobywali przewagę. Jake O’Brien doprowadzał jeszcze do wyrównania, ale po chwili – dzięki kolejnym rzutom Karola Gruszeckiego – Trefl prowadził już sześcioma punktami. Do ataku włączył się też Paweł Leończyk, a po rzutach wolnych Gruszeckiego po 10 minutach było 30:20. Drugą kwartę zespół trenera Marcina Stefańskiego rozpoczął od serii 8:0, jeszcze bardziej powiększając prowadzenie. Dopiero po trzech minutach przerwał to O’Brien. Justin Gray również starał się pomagać, ale nadal skuteczny był Gruszecki. Trójka DeAndre Davisa ustawiła wynik spotkania po pierwszej połowie na 50:34.

Jake O’Brien i Justin Gray na początku trzeciej kwarty zmniejszyli straty do dziewięciu punktów, co oznaczało, że PGE Spójnia była w grze. Później Erick Neal zbliżył gospodarzy do zaledwie czterech punktów. Darious Moten i Yannick Franke kontrolowali jednak sytuację na parkiecie – trafienie tego ostatniego oznaczało, że po 30 minutach było 69:60. Kolejną część meczu ekipa z Sopotu rozpoczęła od małej serii 6:0, a po późniejszych zagraniach Josha Sharmy przewaga przyjezdnych wynosiła już 17 punktów! Jacobi Boykins i Justin Gray walczyli jeszcze o lepszy wynik dla swojej drużyny. Dwie trójki tego pierwszego w samej końcówce zbliżyły gospodarzy na siedem punktów. Kluczowe trafienia należały do Franke i Davisa, a Trefl zwyciężył ostatecznie 94:82.

Najlepszym graczem gości był Karol Gruszecki, który zdobył 22 punkty, 8 asyst i 4 zbiórki. Jake O’Brien zanotował dla gospodarzy 19 punktów, 7 zbiórek i 2 asysty.

 

GTK wygrało z Legią, Williams bohaterem

Matthew Williams w ostatniej sekundzie meczu trafił trójkę, która dała GTK Gliwice zwycięstwo nad Legią Warszawa 78:75 w pierwszym meczu 3. kolejki Energa Basket Ligi.

Gliwiczanie bardzo dobrze weszli w to spotkanie – po trafieniach Keyshawna Woodsa oraz Adama Ramstedta prowadzili 8:3. Legia dość szybko doprowadziła do remisu, a po trójce Grzegorza Kulki zdobywała nawet przewagę. Mecz był bardzo wyrównany, ale dzięki aktywnym Abdur-Rahkmanie i Cowelsie to goście po 10 minutach byli lepsi – 22:19. W drugiej kwarcie ta przewaga wzrosła do siedmiu punktów po wsadzie Adama Kempa. Bardzo dobrze prezentował się też doświadczony Łukasz Koszarek, który powiększał różnicę. Później sytuację starał się poprawiać Jabarie Hinds, a Woods ostatecznie zbliżył swoją drużynę do stanu 36:42 po pierwszej połowie.

Woods także w kolejnej kwarcie robił wszystko, aby zniwelować straty – po jego kolejnej akcji GTK przegrywało tylko trzema punktami. Do tego ponownie włączył się też Hinds, a to sprawiało, że ich drużyna nadal była w grze. W takich momentach trójki trafiali jednak Koszarek i Abdur-Rahkman, a zespół z Warszawy znowu był spokojny. Po 30 minutach było 62:58. W kolejnej części meczu drużyna trenera Roberta Witki nadal się nie poddawała i ciągle starała się być blisko rywali. Po późniejszej trójce Matta Williamsa mieliśmy nawet remis! Roberts Stumbris wykończył po chwili kontrę, a to dawało przewagę gospodarzom. W końcówce znowu do wyrównania doprowadził Josh Sharkey, ale ostatnia akcja należała do gospodarzy. W ostatnich sekundach trójkę z rogu trafił Williams i to on został boaherem! GTK wygrało 78:75.

Najlepszym graczem gospodarzy był Keyshawn Woods z 23 punktami, 3 zbiórkami i 4 asystami. Po 14 punktów dla gości rzucili Abdur-Rahkman, Cowels oraz Koszarek.

 

Starcie z Perłą już w piątek

Niełatwe ligowe starcie mają przed sobą szczypiornistki Młynów Stoisław Koszalin. W spotkaniu 3. serii PGNiG Superligi zmierzą się na wyjeździe z brązowymi medalistkami mistrzostw Polski w sezonie 2020/2021 MKS FunFloor Perła Lublin.

 
Lubelska Perła to 22-krotne mistrzynie kraju i jedenastokrotne zdobywczynie Pucharu Polski. Nikogo nie trzeba więc przekonywać, że to wymagające rywalki. Co prawda, w ostatnim sezonie radziły sobie nieco gorzej niż w ubiegłych latach, nie raz dając się pokonać niżej notowanym zespołom, w tym także Młynom Stoisław, ale „gorzej” w przypadku lubelskiej ekipy i tak oznaczało zakończenie rozgrywek z medalem… tyle że z tym z najmniej szlachetnego kruszcu. Póki co, w tym sezonie szczypiornistki z Małopolski mają na koncie dwa pewne zwycięstwa: z kielecką Koroną i jarosławskim Eurobudem. Natomiast koszalinianki porażkę i zwycięstwo po rzutach karnych, przy czym w obu rozegranych dotychczas meczach zaprezentowały się nie najgorzej. Faworytkami zbliżającej się rywalizacji będą oczywiście gospodynie, ale „Biało-zielone” na pewno po raz kolejny będą chciały zaprezentować się z jak najlepszej strony.

 
Przypominamy, że w okresie przygotowawczym zawodniczki Młynów Stoisław zmierzyły się z lubliniankami podczas turnieju towarzyskiego w Kielcach. Uległy wtedy rywalkom 20:33.


Spotkanie 3. serii zaplanowano na piątek, 17 września. Początek gry o godzinie 18 w Hali Globus przy ul. Kazimierza Wielkiego 8.