SKUPIENIE, KONCENTRACJA, UWAŻNOŚĆ- MINDFULNESS CZ.2

Co zrobić by uzyskać wyższy poziom mindfulness?

Wszyscy mamy tendencje do oceniania ludzi i ich szufladkowania. Jako trener myślisz sobie: ten jest leniwy, ten ma potencjał a ten jeszcze może, ale złośliwie nie zrobi. Przydzielając w ten sposób „role” pozbawiasz się szans na inne relacje (niż te przez pryzmat Twojej oceny) z tą osobą, ale też wykorzystanie jej talentów. Pisałem wcześniej, że uważność pomaga zrozumieć zachowania innych przez zwykłą myśl, że te muszą mieć dla nich sens…w przeciwnym wypadku zachowywaliby się inaczej.

Żeby zwiększyć poziom mindfulness musisz zwiększyć poziom zrozumienia i nie oceniania, „szufladkowania”. Jedną z taktyk jest wyobrażenie sobie, że nasze myśli są czytelne (głośne) przez tych dookoła nas. Wtedy nie myślałbyś o innych źle , nie oceniałbyś (oczywiście można myśleć dobrze i mieć dobre oceny- co też „szufladkuje”!!!). Taktyka ta powoduje, że szukałbyś sposobów na zrozumienie ich punktu widzenia i ich zachowania. Idąc dalej zdobywasz wiedzę o tym w którym kierunku, jak należy pokierować kogoś kogo do tej pory uważałeś za leniwego, złośliwego czy z drugiej strony super pracusia.

fot. Jacek Imiołek

Kolejną wartą wspomnienia radą zwiększającą poziom uważności jest zastopowanie poszukiwania równowagi pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym. Teraz może się podnieść larum…jak to??!! Przecież do tej pory wszyscy uczyli Cię, że ta równowaga jest najważniejsza ?Już tłumaczę. Myśląc „równowaga” musimy myśleć o dwóch przeciwnościach. A ja pytam: Czy życie prywatne i zawodowe nie ma ze sobą nic wspólnego? Oczywiście że ma. Przecież chodzi o nasze życie w obu przypadkach. W obu znajdujemy sytuacje stresowe i radosne, musimy działać zgodnie z grafikiem. Oddzielając te dwa aspekty życia nie nauczymy się jak przenosić to co robisz dobrze w jednym do drugiego. Kiedy jesteśmy uważni uświadomimy sobie, że oba „życia” przeplatają się i należy je bardziej integrować aniżeli równoważyć.

W kontekście życia prywatnego i zawodowego występuje stres. Nie pozwól sobie by przejął on kontrole. Jak sobie z nim radzić? Pamiętaj, że stres nie jest skutkiem wydarzeń, tylko tego jak je postrzegamy. Powstaje (ten stres) w wyniku naszych myśli „co się może stać” i tu nie dodajemy, że może stać się świetnie (myśl tak tylko twardo stąpaj po ziemi by uniknąć rozczarowania)…tylko strasznie. Takie przewidywanie to iluzja, bo możemy sobie tylko wyobrażać co się wydarzy. Pamiętaj jednak że straszne „wizje” nie służą Twojemu zdrowiu (te hurra optymistyczne też mogą Cię zwieść). Zdaje sobie sprawę, że jeżeli wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że np. stracisz pracę, ciężko znaleźć powody dla których tak się miało nie wydarzyć. Uważam, że nadal warto szukać tych powodów, a nawet pójść krok dalej i gdy jednak coś strasznego się stanie szukać sytuacji które uzmysłowią, że taki obrót spraw jest dla Ciebie korzystny. Przecież niejednokrotnie się czyta, że trener czy zawodnik traci pracę. Ja radzę myśleć jak taka sytuacja wpłynie na nową rzeczywistość: więcej czasu dla rodziny, uwolnienie od toksycznego środowiska czy nowe możliwości bądź ścieżki kariery. To wszystko pozwoli Ci odejść od myślenia „tak się stanie, będzie źle” a zaczniesz myśleć „może tak się stanie i nawet jak tak…to dam sobie rade”.

Konflikt. Jak sięgam pamięcią w każdej drużynie w której byłem częścią zdarzały się konflikty. Piszę tu z pozycji trenera, ale wiem że zawodnik, prezes, fizjo czy dyrektor też mogą skorzystać z moich obserwacji. Uważam, że prawie zawsze (do niedawna myślałem, że zawsze) da się znaleźć rozwiązanie zadowalające obie strony. Przede wszystkim nie pozwól by konflikt rósł w siłę przez bierne się jemu przyglądanie. Obie strony okopują się w swoich pozycjach, zjednują swoich popleczników. Gdy sytuacja zajdzie za daleko możemy dojść do wniosku ze jednak nie zawsze a prawie zawsze da się konflikt zażegnać, rozwiązać. Zanim dopuścimy do tego stadium poproś by zwaśnione strony porozmawiały (niby nic nowego, ale uwaga…) z punktu widzenia drugiej strony. I tak w koszykówce center może narzekać jedynce, że dostaje za mało piłek, ale gdy spojrzy na swoją postawę z punktu widzenia jedynki, może zauważyć że np. niezbyt dobrze się zastawia, czy nie pokazuje ręki gdzie ma zagrać jedynka (jedynka też myśli z pozycji centra i stara się zrozumieć że np. broniona przez większego, silniejszego i szybszego obrońcę będzie mu trudniej dograć piłkę kolegom). Tych przykładów można by wymienić z każdej dyscypliny sportowej, tutaj ograniczę się do koszykówki. Tym sposobem strony zrozumieją, że argumenty po obu stronach są silne i albo same znajdą rozwiązanie, albo Ty znajdź sposób by obie strony miały racje.

Wszystko powyżej mówi nam jak mindfulness rośnie w indywidualnym przypadku. Gdy mówimy o grupie to i tu mamy rozwiązania. Sam ostatnio zmieniłem grupę treningową. Żeby nowych zawodników wprowadzić w stan „obecności tu i teraz” przez pierwszych kilka treningów pokazywałem jak często działali na „stand by”- bezmyślnie i co przez to tracili. Na bezmyślność możemy sobie pozwolić tylko wtedy gdy znamy już najlepszą drogą osiągania celu i nic w układzie się nie zmienia. W sporcie, biznesie i wielu innych dziedzinach sytuacja CAŁKOWICIE NIEREALNA!!! Na początku pracy z nową grupą namawiam (przedstawiając dlaczego) do bycia obecnym, do zwracania uwagi co się dookoła niej dzieje (sam też od siebie tego wymagam). Przedstawiając koncepcje gry czy zasad trenowania zawsze podkreślam istnienie różnych dróg osiągnięcia celu. Na ten przykład podam moją taktykę na mecz. W niej nikt nie robi błędów albowiem na każdy „występek” w czasie grania zagrywki podaje rozwiązanie. Oczywiście musimy to wszystko przetrenować i określić jakie „występki” (te muszą być naprawdę ekstremalne) będą określane jako dyskwalifikujące z dalszej gry (czyli kiedy siadamy na ławkę rezerwowych). Uznaje, że sport w dzisiejszych czasach jest tak dynamiczny, że zawodnik w czasie wykonywania zadań taktycznych może napotkać różne przeszkody i musi się -niemal natychmiastowo- przestawić do ich pokonania. Tym samym mam świadomość, że nie zawsze zagramy set tak jak go narysuje na tablicy, ale staram się na treningu przygotować zawodników jak mają się zachować w zależności od przeszkody – pamiętaj papier (deska) wszystko przyjmie a sytuacja na parkiecie jest szybko zmienna.

fot. Jacek Imiołek

Akceptuj brak wiedzy. To ważna koncepcja. Nie udawaj i nakłaniaj do nieudawania że wszystko wiesz. Chyba Konfucjusz powiedział że „ten który uważa, że wszystko wie nie został jeszcze o wszystko zapytany” (tak, tak…sprawdź czy to był Konfucjusz bo ja wszystkiego nie wiem). Jeżeli jako lider będziesz się zachowywał jakbyś wszystko wiedział, Twoi podwładni czy koledzy z drużyny też zaczną się zachowywać jakby wszystko wiedzieli. Takie sytuacje wprowadzają niepokój i prowadzą do wielu sytuacji niekomfortowych (nieporozumienia w czasie pracy/meczu, kłótnie kto ma racje-kto wie lepiej). Chyba podobnie się ma dziś sytuacja w rosyjskiej armii gdzie wprowadzono politykę zera wypadków przez co uzyskano równolegle idącą politykę maksimum kłamstw (putin wierzył że zajmie Ukrainę w 2 tygodnie, myślę ze był okłamywany przez wszystkie szczeble wojskowe i nie znał faktycznego stanu armii). Wracając do sportu aby uniknąć polityki zera wypadków i maksimum kłamstw naucz podopiecznych zadawać pytania: Dlaczego? Jakie korzyści idą stosując takie a nie inne rozwiązania. Pozwoli to zawodnikom nabrać pewności siebie, bardziej się rozluźnić (bo czują się mocni z wiedzą dlaczego mają robić tak lub tak) i przede wszystkim dostrzegą korzyści i okazje których do tej pory nie widzieli.

Stosuj cwane oszustwa. Co? Masz oszukiwać podopiecznych? Oto co mam na myśli: kiedyś widziałem filmik faceta który pokazywał swoją pracę na budowie. Nie była to łatwa praca, a ciężki fizyczny mordor. Pokazywał on jednak jakie partie ćwiczy np. ładując taczkę (barki, skośne brzucha) i tak oto czerpał przyjemność z pracy którą traktował jak trening (namawiał też wszystkich odbiorców do pracy na budowie). Wiem też, że są treningi których zawodnicy po prostu nie lubią bo wychodzą z nich zajechani jak konie po westernie. Gdy koszykarz słyszy, że dziś trening bez piłek wie, że to nie będzie łatwa jednostka. Ja, by osiągnąć cel- czyli maksimum wysiłku i maksimum przy tym przyjemności- stosuje „oszustwa” dzięki którym zawodnicy zrobią wymaganą pracę z przyjemnością a nie poczuciem „muszenia”. Podobnie jak rezolutny jutuber z budowy staram się (podobnie do naszego prezydenta 🙂 ciągle uczyć. Wymyślam, podgląduje ćwiczenia (na jutubie znajdziecie tego całe gigabajty) które są wymagające fizycznie ale dostarczają elementy zabawy- żeby zawodnik nie myślał że musi tyrać. Staram się też zmieniać ćwiczenia, żeby zawodnik (i ja) nie popadł w rutynę. Także zachęcam do poszerzania warsztatu trenerskiego na różnego rodzaju szkoleniach, szkołach trenerów czy wspomnianym już jutubie.

Jak przekonać członków grupy że KAŻDY z nich musi być „obecny tu i teraz”? Pracując indywidualnie jest nam zdecydowanie łatwiej. Zawieramy jakąś „umowę” współpracy, ustalamy jej zasady i działamy. Działając z grupą uświadom jej członkom że każdy z nich jest wyjątkowy, inny i jedyny w swoim rodzaju. Ja robię to przez dzielenie grupy wg kryteriów tak długo aż każdy będzie sam. Jakich kryteriów użyć…rozejrzyj się z sprawdź z jaką grupą pracujesz. Wnikliwie przeanalizuj jej członków i dziel: kobieta/mężczyzna; wysocy/niscy; białe/kolorowe buty; włosy/łysy itp. itd. Czytając literaturę dotyczącą mindfulness w tym przypadku dominuje jedna myśl: by wyeliminować uprzedzenia w grupie zwiększ dyskryminacje (dziel do najmniejszych grupek by uświadomić różnorodność i inność każdego).

Na zakończenie ładnie byłoby jakoś to wszystko podsumować. Wnioski jakie płyną z całej mojej tyrady są moim zdaniem takie iż: życie składa się z chwil i niczego więcej. Może i brzmi to oczywiście, ale jak tylko zdołasz by chwila miała znaczenie to wszystko inne też nabierze znaczenia!!!

Możesz być uważny i nieuważny, możesz wygrać i przegrać. Najgorszą opcją w perspektywie tego co napisałem jest bycie nieuważnym i przegrać. Dlatego nieważne co robicie gorąco namawiam do bycia uważnym, praktykowania i zgłębiania mindfulness. Wnikliwie obserwujcie otaczającą rzeczywistość, dostrzegajcie nowe rzeczy. Sprawiajcie by stawały się dla Was ważne a będziecie osiągać wyniki jakie są Waszym celem.

Na koniec ćwiczenie medytacyjne, ściągnięte z netflixowego „Poradnika headspace” (zachęcam do obejrzenia całej serii) zwiększające uważność wobec samego siebie.

fot. Jacek Imiołek

Leż wygodnie, zamknij oczy. Oddychając postępuj wg wskazań: 4 sekundy wdech (nosem), 4 sekundy trzymaj powietrze, 6 sekund wydech (ustami). Staraj się w tym czasie być tu i teraz i „obserwuj otoczenie” wsłuchując się w nie, wąchając je, oddychając nim. Sprawdź jak długo potrafisz być tu i teraz nie zaprzątając sobie myśli innymi niż otoczenie. Jak tylko zauważysz że rozwiązujesz trapiące Cie problemy, myślisz o innych- jednym słowem- stajesz się nieobecny TU i TERAZ…wróć i skup się na oddechu. Ćwiczenie to stosuje jako minutową przerwę w treningu „bez piłki” i zauważam szybszą regeneracje i lepszy kontakt z zawodnikiem przed kolejnymi wyzwaniami.